Rolnicy twierdzą zazwyczaj, że ich działalność nie niesie za sobą żadnych zagrożeń dla środowiska i że oni sam, dzięki uprawie roli i utrzymywaniu zwierząt, pozostają w bliskim kontakcie z przyrodą. Owszem, jest to prawda, ale tylko częściowa. Często bowiem gospodarstwa rolne, szczególnie te nastawione na intensywną produkcję, mogą nawet znacząco oddziaływać na środowisko przyrodnicze. Część rolników podnosi argument, że prawdziwy gospodarz nigdy nie dopuści do degradacji gleby i, oczywiście, trudno się z tym nie zgodzić. Jednak trzeba pamiętać, że analizując wpływ upraw czy chowu zwierząt na środowisko, nie można koncentrować się tylko na degradacji gleby. Już bowiem choćby stosowanie nawozów może generować zagrożenia dla wód gruntowych i powierzchniowych. Nawet przy zachowaniu wszelkich prawideł nawożenia i stosowaniu dopuszczalnych dawek nawozu, może się zdarzyć, że jego część, wraz z deszczem, zostanie spłukana do wód. Choćby z tego powodu nie można zatem w żaden sposób wykluczyć wpływu rolnictwa na środowisko. Do wyznaczenia takich obszarów obligują Polskę przepisy unijne, a w szczególności tzw. dyrektywa azotanowa z 1991 r., która przede wszystkim zwraca uwagę na to źródło zanieczyszczeń, jakim jest rolnictwo. Zobowiązuje ona również państwa członkowskie do prowadzenia monitoringu środowiska pod kątem wpływu azotu ze źródeł rolniczych na wody i do wyznaczenia wód zanieczyszczonych oraz obszarów, które są źródłem tego zanieczyszczenia. Wstępując do UE, Polska przyjęła na siebie obowiązek wypełnienia tych wymogów, a pierwsze rozporządzenia ustanawiające OSN-y były wydane w 2003 r., czyli jeszcze przed naszą akcesją. Obecnie 100% powierzchni kraju zalicza się jako OSN. Po za Polską,100% powierzchni kilku krajów w UE jest objęte OSN.
2019-08-09
1 minuta czytania