Racjonalne zwalczanie gryzoni

Tzw. myszy polne mogą być poważnym problemem w produkcji roślinnej. Zaatakowane pole pełne jest dziur a rośliny są zniszczone i dają mniejszy plon. Zwierzęta, które nazywamy myszami polnymi to tak naprawdę wiele gatunków gryzoni, często mocno zróżnicowanych. Zaliczamy do nich m. in. myszarkę polną, mysz domową, ryjówki czy norniki. Te ostatnie a zwłaszcza nornik polny, w warunkach klimatycznych naszego kraju odpowiada za większość strat. Zwierzęta te żerują cały rok, naturalnie mnożą się przez 9 miesięcy w roku (od marca do listopada), jednak w przypadku braku głodu, który na polach uprawnych mu nie grozi oraz łagodnej zimy mogą wydawać mioty przez cały rok. Jedna samica może w ciągu roku wydać na świat około 100 młodych – do 10 miotów, po 2-12 młodych. Ciąża trwa krótko (19-21 dni) a już po 8-9 tygodniach od urodzenia norniki dojrzewają płciowo i same zaczynają się mnożyć. Biorąc to pod uwagę wyobrazić można sobie jak szybko mogą opanować pole i spowodować swojego rodzaju plagę. Nie ma możliwości wyeliminować całkowicie norników z upraw i nie należy do tego dążyć – one również są elementem stabilizującym ekosystem, ponieważ pełnią funkcję bazy pokarmowej dla wielu gatunków zwierząt. Zwalczając te szkodniki, powinniśmy dążyć do ograniczania ich populacji do tzw. progu szkodliwości – przyjmuje się że to 101-200 czynnych nor wiosną i 201-300 jesienią.
2021-03-04
2 minuty czytania

Sposobem na ograniczenie populacji norników są oczywiście rodentycydy, jednak jest to metoda najbardziej szkodliwa dla środowiska. Często w wyniku ich stosowania ginie zbyt wiele zwierząt a zjadane przez ptaki czy ssaki zatrute ciała norników powodują straty w zwierzętach pożytecznych i obniżeniu bioróżnorodności.

Zdecydowanie lepszą metodą jest utrzymywanie mozaiki upraw z 3 powodów:

  • norniki lepiej czują się na uprawach monokulturowych;
  • uprawy różnego typu, strumyki, miedze, rowy, starorzecza stanowią naturalne bariery w migracjach tych zwierząt;
  • zadrzewienia, miedze itp. są miejscem życia ich naturalnych wrogów. Są to drapieżniki, których norniki stają się w krajobrazie rolniczym podstawą diety a sama ich obecność powoduje stres u szkodników, który odstrasza je od upraw i utrudnia im rozród.

Ostatni z wymienionych powodów, wydaje się być najważniejszym dlatego warto wspomagać naturalnych wrogów norników i zachęcać ich do zasiedlania okolic naszych upraw.

Większość z nich to ptaki drapieżne, ich populację można zwiększyć po za utrzymywaniem zadrzewień na kilka sposobów. Na miedzach możemy umiejscawiać budki lęgowe, które zmniejszą problem braku miejsc do lęgów, który w znaczący sposób ogranicza populację ptaków, zwłaszcza jeśli w okolicy brakuje starych, dziuplastych drzew. Pamiętać jednak należy, że konstrukcja budki powinna być dostosowana do konkretnego gatunku, który chcemy sprowadzić do swojego gospodarstwa. Trzeba je lokować także w bezpiecznym miejscu by pisklęta nie padły ofiarą kotów, łasic czy innych gatunków.

Ciekawym rozwiązaniem jest stawianie tyczek spoczynkowych. Ptaki potrzebują miejsca, z którego z pewnej wysokości mogą obserwować swoje ofiary i gdzie mogą odpocząć. Jeśli ptak będzie miał do dyspozycji tylko drzewa czy kamienie, ograniczy polowania do ich okolic. Jeżeli chcemy objąć całe pole żerowiskiem należy ustawić tyczki. Tyczki takie powinny mieć około 3-4 metry wysokości i być na tyle stabilne by utrzymać czasem dużego ptaka – ptaki drapieżne mogą ważyć kilka kilogramów. Na szczycie powinna znaleźć się pozioma belka o długości około pół metra. Ważne jest także ich ustawienie, powinny znajdować się w zagęszczeniu 3-4 sztuk na hektar z dala od innych miejsc gdzie mogą odpocząć oraz od obiektów, z którymi mogłaby spotkać je kolizja (np. słupy wysokiego napięcia).


Projekty statutowe Bioróżnorodność Baza wiedzy Dobre praktyki rolnicze
Ustawienia dostępności
Wysokość linii
Odległość między literami
Wyłącz animacje
Przewodnik czytania
Czytnik
Wyłącz obrazki
Skup się na zawartości
Większy kursor
Skróty klawiszowe